Spisek Pizonów, jakiego nie znacie.

Po serii poważnych analitycznych notek – dziś archeologia blogowa, i to raczej komiczna. Odgrzebuję starą notkę, poświęconą jednej z najgłupszych, a przy tym – najbardziej rozrywkowych teorii spiskowych związanych z antykiem, jakie widział ten świat. Umieściłam ją na swoim blogu popkulturowym, ale potem uznałam, że warto wrzucić i tutaj, jako swoistą parę do notki o świętym grzybie.

 

TAK, JEST PRIMA APRILIS, NIE, JA TEGO NIE ZMYŚLIŁAM!

 

Prawda jest taka: przepadam za teoriami spiskowymi (a ich popkulturowy walor jakoś tam usprawiedliwia istnienie tego wpisu na tym konkretnym blogu). Im głupsza, tym lepsza i tym większy jej walor rozrywkowy. Poczciwe jaszczury w rządzie światowym dawno mi się znudziły – i stąd właśnie dzisiejszy wpis, sponsorowany przez krakowski Massolit, gdzie dziełko swego czasu za 2 PLN zakupiłam. Ergo, oto przed Wami…

 

 

OBJAWIENIE PIZONÓW W DWUNASTU PUNKTACH Z PODPUNKTAMI I EPILOGIEM

 

No więc tak: główna teza książki (broszurki raczej) pana ponoć Abelarda ponoć Reuchlina (ani jednego, ani drugiego, to dość bezczelny pseudonim – AK), który wydaje się w swoje tezy szczerze wierzyć, jest następująca: chrześcijaństwo jako takie zostało wymyślone przez tajną grupę, złożoną z przedstawicieli politycznej i intelektualnej elity Rzymu czasów od Nerona do Marka Aureliusza. Autorzy, straszni egocentrycy, ukryli w swoich książkach (NT, dzieła Ojców Kościoła) mnóstwo dość łatwo odczytywalnych aluzji do siebie i swojej rodziny, ergo następnie zarówno ich zwolennicy, jak i wrogowie te same zakodowane informacje powtarzali/rozkodowywali; innymi słowy, cała kultura Zachodu pełna jest aluzji do Pizonów. To jest o tyle ciekawe, że ewidentnie mamy do czynienia z teorią spiskową stworzoną, by wskazać, summa summarum, dziejową rolę Żydów i chęć jej przez spisek zniszczenia. Zwykle, szczerze mówiąc, Żydzi w teoriach spiskowych odgrywają nieco inną rolę…

 

Oto zaś główne (=co zabawniejsze i bardziej bzdurne) tezy tego dziełka, w zapowiadanych 12 częściach.  Zasadniczo bez komentarza, chyba że mnie szlag trafi i pióro (klawiatura) poniesie.

 

CZĘŚĆ I

 

1. Wyznawcy judaizmu stanowili 10% mieszkańców Imperium (hmmm, raczej nie – AK) i Rzymianie bali się, że stanie się on religią dominującą i obali instytucję niewolnictwa.

 

2. Szczególnie zaś bał się Lucjusz Kalpurniusz Pizon (znany też jako Lucyliusz, adresat listów Seneki, często określany inicjałami KP (tylko że nie – ta identyfikacja jest, hmm, wyssana z palca – AK).

 

 3. KP bał się nie tylko o swoje prawo po posiadania niewolników, ale i o to, że Żydzi go nienawidzą, jako że był przez żonę spokrewniony z Herodem; obawiał się, że nienawidzący pamięci Heroda Żydzi zrobią na niego zamach. KP miał paru synów, wśród nich Ariusza Kalpurniusza Pizona (co prawda historia o nim milczy, no ale nie powstrzyma nas to w drodze do prawdy – AK).

 

CZĘŚĆ II

 

1. Pizonowie postanowili zadziałać metodą „klin klinem” i skopiować od Żydów ideę świętej księgi, tyle że napisać ją tak, żeby gwarantowała niewolnictwo i wieczną władzę Rzymian, w tym w szczególności rodu Pizonów.

 

2. Wynajęli do pomocy starego kumpla Senekę i jego bratanka Persjusza (tylko że nie, krewnym Seneki był inny poeta tej epoki, skądinąd kumpel Persjusza, Lukan), po czym przy ich pomocy napisali Ewangelię wg Marka, a ściślej mówiąc – jej pierwszą wersję.

 

3. Niestety, o pięknym planie zwiedziała się sympatyzująca z judaizmem  cesarzowa Sabina Poppea i kazała mężowi coś z tym zrobić. Ergo, Neron wymyślił spisek Pizonów i pozbył się części konspiratorów (dobra, tak zwany spisek Pizonów rzeczywiście miał miejsce, choć chodziło jakby trochę o co innego – AK).

 

CZĘŚĆ III

 

1. Jednakowoż, część Pizonów przeżyła. Syn Lucjusza Ariusz (nie ma takiego w historii – AK) celowo sprowokował wybuch wojny w Judei w roku 66 n.e., żeby zniszczyć Świątynię w zemście za brak wiary Żydów w sfabrykowaną przez jego tatusia historyjkę (TYLKO ŻE NIE – AK).

 

2. W tzw. międzyczasie Pizonowie podrzucili Neronowi kreta, w postaci niewolnika Epafrodyta, który cesarza w końcu zamordował (to skomplikowane; Epafrodyt był wyzwoleńcem Nerona, to on miał pomóc w jego samobójstwie, za następnego reżimu zrobił karierę – AK).

 

3. Do konspiracji włączono wtedy rzymskiego generała Wespazjana; w tym czasie Ariusz Kalpurniusz Pizo zdążył już napisać Ewangelię wg Mateusza, nową wersję Ewangelii wg Marka i Ewangelię wg Łukasza. Każda postać, której imię zawierają litery P, I, S i O (a szczególnie wszystkie postacie imieniem Ioseph-Józef) to alter ego autora. Najważniejsze alter ego autora to Jezus Chrystus, choć w jego imieniu nie ma ani P, ani O. Ciekawe, co nie?

 

CZĘŚĆ IV

 

1. Następnie kolesie wymyślili Pawła z Tarsu. 2. Następnie, co jeszcze zabawniejsze, ci sami kolesie wymyślili Józefa Flawiusza (jedną z najlepiej biograficznie udokumentowanych postaci literatury greckiej tych czasów – AK). 3. Podsumowując tę część rozważań: po śmierci starszego Pizona z rąk Nerona, jego syn ucieka, ukrywa się przed ludźmi i przez 73 lata pisze kanon Nowego Testamentu i corpus dzieł Józefa Flawiusza. Przy Ewangelii wg Łukasza pomaga mu Pliniusz Młodszy.

 

Panowie w dziele tworzenia nowej świętej księgi nie byli sami. Pomagali im także i inni autorzy. I tak kolejne dzieła (współ)tworzyli:

 

1. List do Hebrajczyków – Flawiusz Arrian (!), zwany też Appianem (!), wnuk Pizona (!) (Arrian to jedna osoba, Appian – inna, pochodzili z różnych krain, po obu zostały pisma, żaden nie był z rodu Pizonów – AK)

 

2. Pisma św. Ignacego – Pliniusz Młodszy (no comments – AK)

 

3. Septuagintę – Ariusz Pizon (YEAH, całą – AK)

 

4. Liczne pisma ojców kościoła, w tym Pasterza Hermasa, Didache, Męczeństwo św. Polikarpa oraz na dodatek traktat o wyprawie Aleksandra Wlk. do Indii, 24 tomy historii Rzymu i pisma nieistniejącego  Epikteta – Flawiusz Arrian Appian (Flawiusz Arrian faktycznie napisał pismo o wyprawie Aleksandra i pomógł spisać dzieła swego mistrza Epikteta; Appian z Aleksandrii faktycznie napisał pismo o dziejach Rzymu – AK).

 

CZĘŚĆ VI

 

1. NT jest pełen tajnych numerycznych kodów, które kodują Pizonów (6 stron objaśnień); najważniejsze z magicznych liczb to 60 (=KP), 14 (=KP) i 16 (=, dla odmiany, KP). 

 

2. Ekskurs – The Number of the Beast:  Jeden z synów Ariusza Pizona zdradził rodzinę, pokonał pod pseudonimem ich protegowanego Bar Kochbę i na złość rodowi napisał Apokalipsę. 666 = „Christus Flavius Iosephus”, czyli wszystkie ważne alter ego jego taty w jednym. Tatuś = Szatan, znaczy się.

 

3. Cd. kodów i symboli: Wielbłąd a.k.a Camel (ten od ucha igielnego; sorry, najwyraźniej starożytni Żydzi i Rzymianie, podobnie jak kosmici, chętnie mówią po angielsku) = Kamillus, rzymski wódz, ten od zniszczenia Wejów jakieś 450 lat wcześniej, ni mniej ni więcej. When we reverse the order of the first two letters of „Iosepos” and add the name of that city, the result is „Oy, Veii” (Nie, nie wiem, o co chodzi – AK). Pantera = Jezus, i stąd kot w butach (Nie, dalej nie wiem, o co chodzi; tzn. wiem, o co chodzi z Jezusem i Panterą, nie wiem, co ma do tego Kot w Butach – AK)

 

CZĘŚĆ VII

 

LUDZIE ŚWIADOMI TAJEMNICY AUTORSTWA NT ROBILI DO NIEJ ALUZJE W CAŁEJ PÓŹNIEJSZEJ HISTORII LUDZKOŚCI:

1. Pizon uważał się za nowego Mojżesza i dlatego przedstawiał się jako Minos – i dlatego Henry Fielding w „A Journey from This World to the Next” umieszcza postać imieniem Minus.

 

2. Piso znaczy (nie, nie znaczy – AK) po łacinie „piekarz”… i dlatego Sherlock Holmes mieszka na Baker Street.

 

3… oraz stąd też (choć diabli wiedzą, jak) opowieść o chodzeniu po śladach z okruszków, domku z piernika oraz Jasiu i Małgosi.

 

4. Kalpurniusz kojarzy się z greckim słowem „kolpos” (=łono), stąd: być na łonie Abrahama i  ukochany uczeń spoczywający na łonie Jezusa.

 

CZĘŚĆ VIII

 

1. Żydzi jakoś nie łapali się na projekt Pizonów, ergo trzeba im było ten projekt jakoś zareklamować; stąd idea wymyślenia Pawła, który z prześladowcy staje się wyznawcą.

 

2. W tzw. międzyczasie córka Pizona Phoebe, pod zmienionym imieniem (jako Pompeja Plotyna) zostaje żoną Trajana; ród Pizonów przejmuje władzę nad światem (NARESZCIE – AK; Plotyna z rodem Pizonów rzeczywiście była spokrewniona).

 

3. Projekt nabiera rozmachu: Pliniusz Młodszy zostaje wysłany do Bitynii (!), by zakładać pierwsze kościoły chrześcijańskie (!!); stamtąd jest niedaleko do Pontu, stąd ksywa Poncjusz, potem przypisana Piłatowi. Pizonowie w tym czasie w przebraniach biskupów objeżdżają znany świat, propagując swoje teorie (co się tu w ogóle – AK).

 

4. Nie wszystkim Rzymianom podoba się plan Pizonów. Krytykują go Juwenalis i Marcjalis, ale Pizonowie ich przekupują. Idee Pizonów propagują: protegowany Pizonów, Plutarch, ich nadworny prawnik, Tacyt oraz syn Phoebe z pierwszego małżeństwa, Swetoniusz (NIE; rodzina Swetoniusza pochodziła ze niższej średniej klasy w afrykańskiej Hipponie, Plotyna urodziła się jako wysoka arystokratka w Hiszpanii, do tego byli mniej więcej rówieśnikami, on nieco starszy – AK). To on, pod przybranym imieniem, został cesarzem (ale którym?? – AK)

 

5. Zarówno Jezus Chrystus, jak i Józef Flawiusz, to aliasy pana KP. Skąd o tym wiemy:

 

a) czternastoletni Józef lubił się uczyć, a dwunastoletni Jezus rozprawiał z mędrcami w świątyni.

 

b) Józef wysłał delegację do Ekbatany, a Jezus powiedział „Idźcie i nauczajcie”.

 

c) Józef koło trzydziestki się poddał Rzymianom, Jezus zaczął nauczać, mając lat 30

 

d) Józef był kiedyś w Kanie Galilejskiej i Jezus był kiedyś w Kanie Galilejskiej.

 

e) Józef kazał swoim żołnierzom wrócić do domu po trzech dniach czekania, a Jezus po trzech dniach zmartwychwstał.

 

f) Józef był oskarżony o defraudację 20 srebrników, a Judasz sprzedał Jezusa za 30 srebrników.

 

g) Józef uratował przed ukrzyżowaniem trzech swoich ludzi, dwóch zmarło, jeden przeżył; Jezusa ukrzyżowano z dwoma łotrami, oni umarli, on zmartwychwstał.

 

No doprawdy nie rozumiem, jak mogło was to nie przekonać.

 

Już wiemy, że Jezus = Józef Flawiusz. Teraz udowodnimy, że Józef Flawiusz = Pizon. Żywot Flawiusza jest pełen zagadek i nie do końca wiarygodny (to ostatnie to akurat prawda – AK). Józef Flawiusz =  Cestiusz Gallus, ten sam, który prowokuje (tylko że nie – AK) powstanie 66 r. = Cezeniusz Gallus; ten sam, bo też Gallus, historia o nim raczej milczy = Cezeniusz Petus, guberator Syrii; ten sam, bo też Cezeniusz =  Trazea Petus, filozof skazany na śmierć przez Nerona; ten sam, bo też Petus = Kalpurniusz Pizo bo też skazany na śmierć przez Nerona. Wniosek : Jezus = Józef Flawiusz = Kalpurniusz Pizon!

 

Teraz to już na pewno jesteście przekonani.

 

CZĘŚĆ XI

 

W historii świata wielu ludzi zdawało sobie sprawę z istnienia konspiracji Pizonów. Oto kilka przykładów:

 

A) Pizonowie celowo użyli chrześcijaństwa do sprowokowania zagłady Żydów za rządów Trajana i kolejnych cesarzy; rabini i ważni Żydzi zdawali sobie z tego sprawę, dlatego często w różnych miejscach umieszczali aluzje do liczb i liter/słów kluczowych dla Kodu Pizonów; i tak na przykład: „far beyond our poor power to add or detract”, czyli rola litery P jak Piso w „Przemowie gettysburskiej” Lincolna;

 

B) 14 stacji Drogi Krzyzowej ORAZ koncept „sweet sixteen”. Podane razem.

 

C) Hasło „The Power of Positive Thinking” (znowu „litera P”)

 

D) Imiona „Shylock” i „Sherlock”

 

E) GI Joe (?????? – AK?)

 

F) Hugo Gernsback napisał opowiadanie pt. „Ralph 124C41+”

 

G) Książek o Czarodzieju z Oz jest: oryginalnych 14, w sumie 40

 

H) Opowiadań o Sherlocku Holmesie jest 56 + 4 powieści, w sumie 60; a ostatnie słowa w ostatnim tekście brzmią „Some day the true story may be told”.

 

Tak, ja też nie widzę związku.

 

Ponieważ Pizon napełnił NT aluzjami do siebie, dającymi się odczytać przy odrobinie wysiłku, czasami odnosili się do nich także i chrześcijanie i muzułmanie (jedni i drudzy wiedzący doskonale, że wierzą w przydatny humbug i przekonani, że nie ma Boga), szczególnie, jeżeli mogli przy okazji kogoś prześladować. I tak:

 

A) Żydzi musieli nosić w średniowieczu kapelusze, bo tych kapeluszy inicjały (CP, cornutum pileum) były identyczne jak inicjały Pizona (CP, Calpurniusz Piso)

 

B) Litera „P” występuje w nazwie „Concentration CamP” (!!!!)

 

C) W Koranie jest 114 „rozdziałów” [tosię chyba „sura” nazywa,. panie autorze]. Czemu tyle? Bo 100 = KP, 14=60=Kalpurnious Piso!

 

D) Prorok do raju udaje się na cudownym koniu, a koń to aluzja do Pizona.

 

E) CP = Communist Party (aluzja do Pizona!)

 

F) Micwot, czyli przykazań, jest w żydowskiej tradycji 613; a 13 dlatego, że jest to świadome odrzucenie czternastki.

 

EPILOG

 

Nie wiem, jak Wy, ja się czuję całkowicie, no po prostu całkowicie przekonana. Takiej konspiracji to jeszcze świat nie widział. Co więcej – tego JEST WIĘCEJ. Niedługo dostarczę.

 

 

Pogromcy mitów: starożytność i seksualność

Po raz tysiąc pięćset sto dziewięćsetny w tym roku wpadłam na kogoś, kto się myli w Internecie. Myli się, konkretnie, dyskutując o jednym temacie – seksualności i szeroko pojętych kwestii genderowych w starożytności. Ja, niestety, jestem z tych, którzy nie będą spać, póki nie sprostują, więc – niech ja może napiszę krótki wpis na ten temat, co?

Zaznaczmy może na początku jedną rzecz: to jest wpis edukacyjny, nie naukowy. Wiele rzeczy uprości, pominie jednostkowe i nietypowe przykłady, a także nie będzie odnosić się do najnowszej dyskusji naukowej; od tego wszystkiego są specjalistyczne, fachowe publikacje. Ta notka natomiast ma charakter wprowadzająco-orientujący i jej celem jest, po pierwsze, poukładać pewne fakty, po drugie – zwalczyć kilka mitów. Ha, może w ogóle będzie ona notką założycielską nowego cyklu, w którym będę wojowała z powszechnie znanymi memami o antyku, które są nieprawdziwe?

W każdym razie: oto dziewięć (no, powiedzmy) popularnych mitów o związkach i relacjach homoseksualnych w antyku grecko-rzymskim, ocenione i zdemaskowane. Dajcie znać, o czym chcecie ewentualny następny wpis Pogromczyni Mitów 😀 .

  1. W STAROŻYTNOŚCI ZWIĄZKI HOMOSEKSUALNE BYŁY/ NIE BYŁY AKCEPTOWANE, CZASY ANTYCZNE BYŁY PIEKŁEM/ RAJEM DLA OSÓB HOMOSEKSUALNYCH.

NIE. I jeszcze raz; NIE. Tak, dobrze czytacie, niezależnie od tego, jaką wersję wybierzemy, odpowiedź ciągle brzmi: NIE.

 Dlaczego? Ano dlatego, że w tym przypadku, podobnie jak w wielu, wielu innych, nie można mówić o czymś takim jak „starożytność”, nawet jeżeli (trochę w sumie bezsensownie) zawęzimy ją do Grecji i Rzymu oraz terenów przez te cywilizacje podbitych. Zauważcie: mowa o obszarach od dzisiejszej Austrii / Słowacji po Hiszpanię i od Brytanii po południe Egiptu, plus spory kawałek Azji, Bliski Wschód itd. Oraz o czasach od , powiedzmy, 1200 p.n.e. do połowy VI w. n.e. NIE MA SZANS, żeby wszędzie i zawsze sprawy wyglądały tak samo!

2c4a976c746d96681f77bbcbcbfb53e9.png

Imperium Rzymskie – największy zasięg terytorialny.

No i nie wyglądały. W klasycznych Atenach (VI – IV w. p.n.e., także później) całkowicie akceptowana i usankcjonowana społecznie była relacja między wolno urodzonym młodzieńcem (nie mającym jeszcze pełni praw obywatelskich) a starszym o kilkanaście lat wolnym obywatelem, ale już relacja dwóch takich wolnych dorosłych obywateli  była co najmniej dyskusyjna i mogła narazić przynajmniej jednego z uczestników na problemy, a już na pewno – na kpiny i wyśmianie. W Rzymie za próbę uwiedzenia wolno urodzonego chłopaka miało się poważne kłopoty z prawem (podobnie jak za próbę uwiedzenia dziewicy z rodu obywatelskiego), ale nikogo nie dziwiło sypianie z własnym niewolnikiem ani pochwalne piosenki, sugerujące, że zwycięski naczelny wódz osobiście zgwałcił kilku wrogów, upokarzając ich tym i poniżając. W Macedonii czasów Filipa II normą były zarówno związki mężczyzn z młodzieńcami, jak i rówieśników (patrz – spisek paziów podczas rządów Aleksandra Wielkiego, gdzie ewidentnie jeden z chłopaków zaczął knuć, bo jego kochanek-kolega z tego samego korpusu jeszcze oficjalnie niedorosłych chłopców został znieważony przez króla; long story). W podbitej przez Greków Judei kochankom płci tej samej zasadniczo groziła śmierć niezależnie od wieku; surowe kary groziły też w chrześcijańskim wczesnym Bizancjum. W greckich miastach Azji Mniejszej Safona mogła pisać miłosną poezję do dziewcząt, w Rzymie z kolei w czasach cesarstwa lesbijek się bano i brzydzono się nimi.
Sama czasem używam pojęcia „w starożytności” (i będę go używała tu w nagłówkach), ale zawsze ze świadomością, że należy zaznaczyć, o jakim miejscu/czasie mowa w podawanych przykładach.

  1. ORIENTACJĘ SEKSUALNĄ ROZUMIANO WÓWCZAS PODOBNIE, JAK MY JA ROZUMIEMY DZIŚ.

RACZEJ NIE. Tu sprawa jest ogromnie skomplikowana, dowody, jakie mamy z czasów grecko-rzymskich – niejednoznaczne, a dyskusje uczonych – zawzięte. Gdyby chcieć sprawę podsumować, pewnie  byłoby tak.
Po pierwsze, ważniejsze od tego, z kim uprawiasz seks, jest to, jak go uprawiasz. Dla wszystkich kultur, o których mowa, istotne było poczucie, że każdy związek jest wyraźnie hierarchiczny: mężczyzna ma w nim, z natury, wyższą pozycję. W przypadku kobiet  – żon, konkubin, kochanek, prostytutek – wiązało się to z głębokim, dzielonym przez ogromną większość społeczeństwa w każdym z tych okresów poczuciem, że kobieta jest istotą od mężczyzny niższą, mniej doskonałą; nigdy, tak naprawdę, w pełni nie dorasta i zawsze potrzebuje jakiegoś rodzaju kontroli. Wiążą się z tym idee czynnej i biernej roli seksualnej: ta pierwsza jest jak najbardziej OK w zasadzie niezależnie od tego, kto jest partnerem. Ta druga jest typowa dla kobiety, a więc – OK dla kobiety, ale nie dla drugiego mężczyzny, bo go do roli kobiecej sprowadza (Rzymianie używali na to określenia muliebria pati, „znosić to, co przystoi kobiecie”). Ten podział w związku uchodzi za sztywny: jeden z partnerów zawsze jest czynny, drugi – zawsze bierny. Ten bierny jest więc narażony na utratę męskości i wpisanie się w rolę kobiecą: OK, jeśli nie jest w pełni mężczyzną-obywatelem (np. jest za młody i nie przeszedł jeszcze inicjacji, jest cudzoziemcem, wyzwoleńcem, niewolnikiem itd.), nie OK, jeżeli te kobiece cechy przejmuje Prawdziwy Mężczyzna: wolny, politycznie aktywny obywatel. Kobieta obywatelem z pełnią praw nie jest: czy więc może być nim mężczyzna, który dobrowolnie jak kobieta się zachowuje? Skandaliczność Heliogabala nie polegała na tym, że miał harem mężczyzn-niewolników: polegała, w tym konkretnym przypadku, na tym, ze nie ukrywał faktu, że traktuje ich jak swoich mężów, nie żony, by użyć antycznej formuły (to był BTW tylko jeden skandal obyczajowy z H. w roli głównej, było ich więcej i komplikował je fakt, że H. bardzo prawdopodobnie był transkobietą – ale to temat na osobną notkę).
Dodajmy jednak, że zdarzało się, że typowe etykietki i zachowania nie działały: w Rzymie w I w. p.n.e./I n.e. zarówno wokół Juliusza Cezara, jak i wokół Oktawiana Augusta krążyło mnóstwo plotek o romansach z innymi mężczyznami, w których oni mieliby odgrywać bierną rolę (złośliwcy, robiąc aluzję do związku Cezara z Nikomedesem, królem Bitynii, nazywali boskiego Juliusza „królową”, a Katullus ponoć określił go jako „męża wszystkich żon i żonę wszystkich mężów w Rzymie”). Reputacji wielkiego wodza (Cezar) i wielkiego polityka (August), jakimi się cieszyli, wcale to jednak nie zaszkodziło.

800px-Augustus_Bevilacqua_Glyptothek_Munich_317.jpg

Portret Oktawiana Augusta, tak zwany August Bevilacqua, I w. n.e., obecnie w Gliptotece w Monachium. Źródło: Wikipedia.

Po drugie, oczywiście, że mamy przypadki mężczyzn zainteresowanych wyłącznie płcią przeciwną albo wyłącznie tą samą (na przykład Platon, w tym ostatnim przypadku), ale w ogromnej większości mamy do czynienia z zachowaniami biseksualnymi. Taki młody Ateńczyk, nazwijmy go Lizjasz, byłby, jako 14-15-latek z rodziny obywatelskiej, obiektem zainteresowania około trzydziestoletnich mężczyzn z tej samej sfery. Miałby spore szanse zostać kochankiem jednego z nich. Ten romans skończyłby się i zamienił w przyjaźń, kiedy Lizjasz skończyłby plus minus 18 lat/ przeszedł do kategorii dorosłych. Wtedy, po służbie wojskowej itd., kiedy to jego życie seksualne skupiałoby się na niewolnicach/ prostytutkach/ konkubinach, Lizjasz, już szacowny obywatel z karierą i prawami, z dużym prawdopodobieństwem zrobiłby dwie rzeczy – znalazł sobie 13-14 -letnią żonę oraz kochanka z własnej sfery w podobnym wieku i w ten sposób zamknął tę wersję kręgu życia :D.
Po trzecie – wracając do osób o wyraźnie homoseksualnej tożsamości: są teorie, głoszące, że przynajmniej w Rzymie mamy do czynienia z grupą, której tożsamość i ekspresja zbudowane było wokół kwestii homoseksualności. Widzi się taką grupę w tak zwanych cinaedii. Samo to słowo ma zwykle wydźwięk pejoratywny (cinaedus, gr. kinaidos znaczy tyle, co „kręcidupa”) i denotuje mężczyzn, biernych homoseksualistów o wyraźnie kobiecej ekspresji (polscy tłumacze zwykle tłumaczą ten termin słowem „ciota”). Ze względu na jednolitość opisów cinaedii i ich cech część badaczy chce widzieć w nich grupę, definiującą się przez stricte homoseksualną orientację rozumianą współcześnie, choć, jak zwykle w kwestii socjologicznych ujęć dawnych społeczeństw, sprawa jest skomplikowana.

  1. FAJNIE BYŁO BYĆ GEJEM W ATENACH.

NIEKONIECZNIE. Po pierwsze, nie użyłabym słowa „gej”, mówiąc o tamtych czasach: za mocno jest ono umocowane w kulturze i koncepcjach XX-XXI-wiecznych. Natomiast, jak już pisałam w punkcie 1, bycie osobą homoseksualną w Atenach niekoniecznie musiało być aż tak dobre, jak się niektórym naiwnym entuzjastom wydaje. Po pierwsze, jeżeli było się osobą niewolną, to w zasadzie nie miało się nic do powiedzenia w kwestii własnego losu – kogo obchodziło, że niewolnica nie jest seksualnie zainteresowana mężczyznami, jeśli pan postanowił ją zgwałcić albo zatrudnić jako prostytutkę? Po drugie – pisałam już wyżej o hierarchiach i o ich społecznym znaczeniu. Był taki grecki tragik, Agaton, ponoć znakomity (niestety, nie znamy jego sztuk, nie zachowały się do naszych czasów), uważany za czwartego po Ajschylosie, Sofoklesie i Eurypidesie; z tym ostatnim się zresztą przyjaźnił. Agaton złamał ateńskie konwencje i pozostał przez całe życie partnerem swojego kochanka z młodości, Pauzaniasza. Oberwał za to w komedii, która ukazuje tego – słynnego z niezwykłej urody i elegancji – poetę jako zniewieściałego, manierycznego, histerycznego typa, co ma dość ewidentny związek z jego życiowymi wyborami.
Z drugiej strony – miłość homoseksualna była traktowana jako najwyższe i najczystsze z uczuć, pozbawione interesowności (= posag plus konieczność spłodzenia potomstwa), jaką kojarzono z małżeństwem. Szukasz greckiego przykładu heroizmu i szlachetności? Masz sporą szansę dostać opowieść, w której w tle będzie miłość między dwiema osobami płci męskiej.

Tiranicidas_04

Harmodios i Aristogejton, tyranobójcy (którzy zabili tyrana Hipparcha  w roku 514 p.n.e. Harmodios i Aristogejton byli kochankami, a ich wzajemna miłość i lojalność sprawiły, że stali się modelami ateńskiej cnoty. Ta konkretna kopia sławnej rzeźby Kritiasa i Nesjiotesa znajduje się w Neapolu. Zdjęcie: Wikipedia.

  1. Z LESBIJKAMI BYŁO JAK W CZASACH KRÓLOWEJ WIKTORII: NIE DOSTRZEGANO ICH OBECNOŚCI.

I TAK, I NIE. W Rzymie w okresie cesarstwa gardzono nimi i raczej się ich obawiano, wpisując je zresztą w tę samą dychotomię bierny – czynny; uznawano więc, że jedna z partnerek musi uzurpować sobie nienaturalną rolę męską, podczas gdy druga pozostaje w typowej dla siebie roli kobiecej. Stąd dzikie wizje lesbijek z wielkimi łechtaczkami w roli penisów, uwodzących i/lub gwałcących zarówno kobiety, jak i chłopców (panowie satyrycy okresu cesarstwa, na was patrzę!). Natomiast generalnie – zwłaszcza w klasycznych Atenach – problemu o tyle nie było, że kobiecą wierność definiowano w kontekście legalności ewentualnego potomstwa. Jeżeli pani domu miała w ginajkiejonie, żeńskiej części domu, niewolnicę-kochankę, to o tyle nie było to wielkim problemem, że kobieta z kobietą, w rozumieniu antycznym (ani Grecy, ani Rzymianie kwestią transpłciowości się nie interesowali w większym zakresie) w ciążę zajść nie mogła.

  1. W STAROŻYTNOŚCI NIKT SIĘ NIE PRZEJMOWAŁ KWESTIĄ WIEKU.

I TAK, I NIE. Z jednej strony, istniało głębokie przekonanie, że zarówno dziewczęta, jak i chłopców można adorować jedynie od (a w przypadku chłopców także i do) pewnego wieku; nie tyczyło się to bogów; w wierszyku poświęconym miłości do chłopców jeden z poetów pisze, że dziewięciolatków zostawia Zeusowi, co jest aluzją do jednego z wariantów mitu o Ganimedesie). Za właściwy wiek do adorowania młodzieńca uważano 14-18 lat, a definitywny koniec atrakcyjności sygnalizowało pojawienie się u chłopka zarostu. Z drugiej – te wszystkie obostrzenia i zasady nie dotyczyły niewolników; kto chce naprawdę paskudną historię, niech sobie poszuka opowiastki o Tyberiuszu na Capri i jego „rybkach”…

  1. W STAROŻYTNOŚCI NIKT SIĘ NIE PRZEJMOWAŁ KWESTIĄ ZGODY DRUGIEJ STRONY.

NIESTETY TAK, to zdanie jest prawdziwe. Oczywiście, mogły istnieć wyjątki: absolutnie nie można wykluczyć sytuacji, w której między danymi osobami istniałaby jakaś relacja, oparta na wzajemnym zaufaniu i zgodzie na seks, ale generalnie zwłaszcza literatura mówi nam wyraźnie: chłopcy i kobiety, zwłaszcza te ostatnie, niewiele mieli do powiedzenia, jeżeli mężczyzna-zdobywca postanowił ich seksualnie wykorzystać. Klasycznym toposem jest przecież porwanie, napad, podstępne uwiedzenie obiektu uczuć.
Kultury greckie i rzymskie skupione są mocno wokół mężczyzny, bardzo patriarchalne, i stosunek do kwestii konsentu związany jest właśnie z tą ich naturą. Jednocześnie tak mity, jak i anegdoty historyczne pełne są opowieści o nimfach i dziewczynach uciekających w przemianę przed niechcianymi zalotami i o samobójstwach zgwałconych chłopców i dziewcząt (szkoda, że nie zachował się mówiący o tym właśnie dramat Eurypidesa Lajos…). Brak założenia, że chęć seksu musi być obustronna i jednocześnie że wola mężczyzny jest święta nie oznacza, że wybrane przez niego per fas et nefas osoby nie będą protestować.

  1. W STAROŻYTNOŚCI NIE ZASTANAWIANO SIĘ NAD KWESTIĄ TRANSPŁCIOWOŚCI, INTERPŁCIOWOŚCI ITD.

NIE DO KOŃCA. Istniała świadomość istnienia osób nie mieszczących się w binarnym podziale na męskie-żeńskie. Bóstwa przekraczające te granice (Afrodyta i jej męska postać, Afrodytus) i postacie zmieniające płeć (wiem, jaka jest poprawna terminologia, tu opisuję zjawisko tak, jak widzieli je starożytni), jak wieszcz Tejrezjasz – przemieniony w kobietę (został wtedy matką wieszczki Manto), a potem z powrotem w mężczyznę – czy herosi Ceneus lub Ifis (obaj urodzeni jako kobiety i przemienieni z mężczyzn z woli bogów) pojawiają się w mitologicznych opowieściach. Jest także jeszcze inna postać, Hermafrodyt, syn Afrodyty i Hermesa. Napadła go nimfa i zażądała od bogów, by nigdy już nie pozwolili im się rozdzielić – tak oto Hermafrodyt stał się, według Greków i Rzymian, istotą dwupłciową, jednocześnie kobietą i mężczyzną.

557px-Anasyromenos_statuette,_Rome_art_market

Afroditus, figurka rzymska.

Z anegdot znane są opowieści o kobietach, które zyskiwały pełnię praw po tym, jak w dorosłym wieku wyrosły im męskie narządy płciowe – kwestia fizycznej budowy genitaliów jest bowiem dla Greków i Rzymian głównym wyznacznikiem płci. Wspomniany wcześniej Heliogabal miał zaoferować swoją wagę w złocie czarownikowi, który zdoła „przemienić go w kobietę”. W Rzymie z kolei narodziny interpłciowego dziecka oznaczały fatalny omen – w efekcie takie nieszczęsne niemowlę topiono (albo wrzucano w skrzyni do wody, co się równało dokładnie temu samemu).
Nieoczywisty był status eunuchów – ich pozycję prawna (zwłaszcza w późniejszym cesarskim Rzymie) ustawy regulowały dość jasno, ale co do rozumienia ich płci nie było zgody – Katullus, pisząc o Attisie, który w boskim szale dokonał autokastracji, używa na zmianę form męskich i żeńskich.

  1. W STAROŻYTNOŚCI NIE BYŁO MAŁŻEŃSTW HOMOSEKSUALNYCH.

W ZASADZIE NIE. Małżeństwo rozumiano jak związek mężczyzny i kobiety, czasami kobiet, zasadniczo o tej samej pozycji społecznej, zawarty zasadniczo dla kontynuacji rodu, celów politycznych oraz majątkowych. Bywały, choć nieczęste, małżeństwa poligamiczne (zwłaszcza w rodach królewskich), bywały dość często obok małżeństw oficjalne konkubinaty, bywały różne typy i rodzaje małżeństw, dość powszechnie w wielu kulturach praktykowano rozwody. Istniały jednak również pewne formy sankcjonowania związków męsko-męskich. Na Krecie w czasach klasycznych praktykowano pozorowane „porwania” ukochanych chłopców (to akurat zwykle było pozorowane i umówione z chłopakiem i jego rodziną), niemal identyczne, jak analogiczne „porwania” panien młodych. Ateńskie związki pederastyczne także traktowane były do pewnego stopnia społecznie usankcjonowane. Żadne z nich jednak, powtórzmy, nie miało ściśle charakteru małżeństwa.
Neron i Heliogabal poślubili oficjalnie swoich kochanków (Neron nawet dwóch, raz odegrał rolę męża, raz – żony), ale ich zachowania spotkały się z ostrą reakcją społeczną i zostały uznane za skandale obyczajowe.

  1. MIŁOŚĆ PLATONICZNA BYŁA PLATONICZNA.

AKURAT.

No nie, nie była; ba,  nawet to, co Kenneth J. Dover pisze o seksie z młodzieńcami (że zadaniem młodzieńca  było nie reagować na seksualne awanse, nie odczuwać przyjemności, a przynajmniej jej nie okazywać) chyba nie do końca jest prawdziwe w świetle dowodów ze sztuki i literatury. W ogóle kwestia tego co, gdzie i kiedy jest OK/ nie OK, jak chodzi o pozycje seksualne, jest mocno skomplikowana (w Rzymie w całej jego historii nie ma np. chyba bardziej hańbiącej czynności niż wykonywanie sekus oralnego…).

  1. JEST JESZCZE TAKI PROBLEM…

No więc jeśli jakiś jest, to czekam na pytania w komentarzach 😊